Badanie Vegatestem, wieloletni specjalista

Doktor Domenic Mastrangelo i Cosimo Loré napisali artykuł broniący homeopatii po opublikowaniu ostatniego artykułu przeciwko homeopatii w czasopiśmie medycznym „Lancet”, który orzekał, że badania kliniczne dowodzą nieskuteczności homeopatii. Między innymi od niego zaczęła się nagonka na nienaukowość homeopatii i zaostrzony okres walki medialnej z nim. Co ciekawe, parę lat wcześniej to samo czasopismo orzekało na swych łamach, że badania kliniczne udowadniają skuteczność homeopatii i to, że wykazywała efekty lepsze niż placebo. Ciekawym, dalej opisanym faktem jest, że placebo też wydaje się leczyć, a nikt nie wie, dlaczego, a mimo to jest używane do porównywania podczas badań. Najbardziej jednak istotnym szczegółem jest to, że sama idea podawania tego samego różnej grupie osób podczas testu ma się nijak do jednej z głównych tez homeopatii, która głosi, że nie każde lekarstwo jest dla każdego pacjenta. Lekarze homeopaci rozwijają tę kwestię w dziale: „Homeopatia i Kontrolowane Badania Kliniczne: badanie galaktyk przy pomocy mikroskopu”. Zapraszamy do zapoznania się z tekstem całego artykułu.

Streszczenie

Na przestrzeni całej dwustuletniej historii homeopatia udowadniała swoją skuteczność w leczeniu takich chorób, przy których konwencjonalna medycyna nie miała niemal nic do zaproponowania. Jednak uwzględniając jej taniość, homeopatia zawsze stanowiła poważne wyzwanie i ciągłe zagrożenie dochodów koncernów farmaceutycznych. Poza tym koncerny farmaceutyczne zapewniają najpewniejsze źródła finansowania dla badań biomedycznych na całym świecie i dlatego znajdują się na uprzywilejowanej pozycji przy finansowaniu hańbiących homeopatię kampanii poprzez manipulowanie środkami masowego przekazu, a także placówkami medycznymi i medycznym establishmentem. Podstawowym argumentem przeciwko homeopatii jest to, że w pewnych kontrolowanych badaniach klinicznych w porównaniu z tradycyjnym leczeniem efekty homeopatii nie różnią się od efektu placebo.

W odpowiedzi na te tezę twierdzimy, że:
a) metoda badań kontrolowanych nie może być stosowana w homeopatii
b) podczas badań kontrolowanych ma miejsce powszechna niedbałość i uprzedzenia
c) niekorzystne reakcje na lekarstwa i efekty uboczne dowodzą, że metoda kontrolowanych badań klinicznych posiada poważne braki
d) dokładne badanie lekarstw homeopatycznych wymaga doskonalszych metod
e) efekt placebo nie jest bardziej prawdopodobny niż homeopatyczny i jego prawdziwa natura nie została jeszcze dostatecznie zbadana
f) efekt placebo jest leczeniem i jako taki zasługuje na dalszą analizę i badania.
Powstaje wniosek, że w obecnym czasie nie istnieją argumenty przeciwko homeopatii, a powtarzane od czasu do czasu kampanie przeciw niej odzwierciedlają specyficzne interesy przemysłu farmaceutycznego, który w ten sposób stara się obronić swój zysk przed bezpieczniejszym, skuteczniejszym i znacznie tańszym sposobem leczenia.

Historia zagadnienia

Wydanie czasopisma „Lancet” z sierpnia 2005 r. zawiera skoordynowany atak establishmentu medycznego na homeopatię. Atak ten oparty był na doniesieniu, że zgodnie z metaanalizą homeopatycznych badań klinicznych, homeopatia nie jest skuteczniejsza od placebo.
Na skutek tego dwa inne krótkie, ale triumfujące doniesienia z przejęciem ogłosiły „koniec homeopatii” i ostateczny powrót światła „prawdy” do medycyny. Jako profesjonalni lekarze chcemy odżegnać się od poglądu wyrażonego w tych artykułach i pokazać, że ta nowa kampania przeciwko homeopatii oparta jest raczej na kłamstwie niż na prawdzie i stanowi raczej krok w kierunku końca medycyny „konwencjonalnej” niż homeopatii.

Wciąż zmieniające się „prawdy” medycyny „konwencjonalnej”.

W swych „Wykładach o filozofii homeopatycznej” James Taylor Kent, jeden z twórców homeopatii w USA daje nam wspaniały opis konwencjonalnej medycyny: „W naszym wieku mamy możliwość obserwowania zebrania tysiąca lekarzy, którzy całkowicie polegają na doświadczeniu. Jeden wstaje i zaczyna opowiadać o swym doświadczeniu, drugi wstanie i opowie o swoim doświadczeniu, uczestnicy zebrania będą się spierać i nie znajdzie się nawet dwóch, którzy zgodzą się ze sobą. Kiedy ucichną spory, porównają swe doświadczenia i to doświadczenie, które będzie im odpowiadać, nazwą nauka, niezależnie od tego, jak daleki może być od prawdy. W kolejnym roku znów się zbiorą, będą mieć inne idee, nabędą nowego doświadczenia życiowego i wówczas zaczną odrzucać to, co przyjęli wcześniej. Jest to droga w złym kierunku. Nauka medyczna powinna być budowana na prawdziwej podstawie. Staromodna medycyna odrzuca zasadę i prawo, nazywając swój system „medycyną doświadczalną” i dlatego jej doktryny zmieniają się co roku jak mozaika w kalejdoskopie, której nie da się powtórzyć”.

Na ile prawdziwe jest to ostatnie twierdzenie, można ocenić, jeśli rozważy się dwa ważne artykuły z „Lanceta” z 1994 i 1997 rr. , w których wykorzystując te same metody i argumenty, których użył dr Shang, autorzy doszli do wniosku, że homeopatia jest skuteczniejsza od placebo. Uwzględniając wciąż zmieniający się charakter prawdy we współczesnej medycynie, byłoby rozsądne zaczekanie na kolejny artykuł w „Lancecie” na ten temat zanim się ogłosi koniec homeopatii.

Czym jest placebo?

Oczerniający homeopatię na całym świecie porównują ja z placebo, mając na myśli jej nieskuteczność. Niemniej w celu dokładniejszej oceny efektu placebo i jego znaczenia we współczesnej medycynie trzeba rozważyć kilka faktów, które zasługują na uwagę:
1.      Prawdziwy mechanizm działania placebo jest nieznany
2.      Efekt placebo nigdy nie został wyjaśniony z pozycji interakcji molekuł i, co z tym idzie, powinien bazować na „niematerialnych” interakcjach, jeśli one w ogóle istnieją (coś na kształt „siły życiowej” w homeopatii).
3.      „Niematerialne” i dlatego niemierzalne wzajemne oddziaływania zazwyczaj są negowane przez medycynę konwencjonalną jako nieudowodnione. Z drugiej strony, jest to przedmiot obecnego sporu między homeopatią i medycyna konwencjonalną.
4.      Niemniej, medycyna konwencjonalna postrzega efekt placebo jako coś rzeczywistego. Faktycznie, w kontrolowanych badaniach klinicznych zazwyczaj planuje się włączenie grupy kontrolnej pacjentów, którzy będą leczeni „tabletkami z cukru”, co pokazuje, że placebo, bez względu na swój tajemniczy charakter, wciąż stanowi część kultury medycyny konwencjonalnej. Warto byłoby wiedzieć dlaczego do homeopatii nie odnosi się w podobny sposób.
5.      Bez względu na powyższe fakty, placebo wciąż ma efekt leczniczy, ponieważ są ludzie wyleczeni przez zastosowanie „tabletek z cukru” zamiast aktywnych preparatów.

Czy powinniśmy wciąż uważać efekt placebo za jedną z postaci niepożądanych efektów leczenia, czy może rozsądniej i sensowniej byłoby spróbować lepiej zrozumieć jego naturę i w końcu wykorzystać do zmniejszenia liczby przypadków niekorzystnych lub wręcz śmiertelnych reakcji na lekarstwa?

„Lecz człowieka, a nie chorobę!” (S. Hahnemann, uważany za twórcę homeopatii) (I szanuj go, jak tylko umiesz!)

Świetnie znany jest fakt, że narodowy Instytut Zdrowia USA (NIH) dawno już stworzył Narodowe centrum komplementarnej i alternatywnej medycyny (NCCAM), poświęcony badaniu komplementarnych i alternatywnych praktyk leczniczych w kontekście nauk ścisłych, przygotowaniu badaczy komplementarnej i alternatywnej medycyny i rozpowszechnieniu autorytatywnej informacji w społeczeństwie i pośród specjalistów. Chociaż nie stanowi to argumentu na korzyść homeopatii, to statystycznemu Amerykaninowi może się wydać co najmniej dziwne, że jego dochody są przeznaczane na finansowanie badan nad placebo i innymi bezużytecznymi lekarstwami prowadzonych przez Narodowy instytut medycyny komplementarnej i alternatywnej.
Z drugiej strony równie dobrze wiadomo, że około 500 milionów ludzi na całym świecie zwraca się po pomoc ku homeopatii, i to zmusza do poważnej zadumy i zbadania typu medycyny, który nie jest skuteczniejszy od placebo. W sumie dr Shang i jego koledzy, którzy doszli do wniosku, że homeopatia nie ma przewagi nad placebo, nie byli łaskawi pomyśleć o tym, że tysiące lekarzy, setki placówek i, jak już wspomniano, setki milionów ludzi na całym świecie wierzy homeopatii i ją wykorzystuje. Czy powinniśmy uważać ich wszystkich za głupców, durni lub fantastów? Odpowiedź na to pytanie pozostawiamy doktorowi Shangowi i jego kolegom. Należy przyznać, że z pomocą tego nowego artykułu konwencjonalna medycyna kolejny raz usiłuje umocnić swą uprzywilejowaną pozycję, lecz nie za pomocą faktów, lecz odrzucając całą resztą jako fałszywa i bezużyteczną.
Od samego początku swego istnienia homeopatia zajmuje się chorym człowiekiem, a nie chorobą, a co za tym idzie szacunek dla człowieka stanowi kamień węgielny każdego leczenia homeopatycznego. Najwidoczniej nie dotyczy to konwencjonalnej medycyny, która nadal odnosi się do opinii innych z wrodzoną i typową dla siebie pewnością siebie i pogardą. Nic dziwnego zatem, że liczba pacjentów zwracających się ku homeopatii jako do podstawowej metody leczącej ich choroby, wciąż rośnie bez względu na desperackie kampanie przeciwko medycynie komplementarnej, które są inicjowane i finansowane głównie przez międzynarodowe koncerny farmaceutyczne.

Kontrolowane badanie kliniczne: apokryficzna ewangelia medycyny „konwencjonalnej”

Kampania „Lancetu” przeciwko homeopatii została uruchomiona przez ekspertów w zakresie kontrolowanych badań klinicznych i dlatego oparta była na przypuszczeniu, że metoda kontrolowanego badania klinicznego jest dokładna i nieomylna. Lecz to nieprawda. W 1991 roku dr Harris Kulter w swojej książce „Kontrolowane badania kliniczne: analiza” donosi, że „Kontrolowane badania kliniczne nie mogą gwarantować bezpieczeństwa i skuteczności lekarstw, ponieważ teoretyczne wymagania badań kontrolowanych są tyleż nierealistyczne, co nienaukowe”.
Ten punkt widzenia ostatnimi czasy coraz lepiej potwierdzony przez naukowców, którzy uważają, że brak wszelkich podstaw do kontrolowanych badań klinicznych zakrojonych na szeroką skalę, jeśli nie bierze się pod uwagę głęboko zakorzenionych interesów przemysłu farmaceutycznego, ignorującego ważkie argumenty przemawiające za tym, że taka technika badawcza jest dotknięta wadliwością. Faktycznie badania kontrolowane bazują na nierealistycznym i nienaukowym założeniu, że każda oddzielna choroba wywołuje jednakowe objawy charakterystyczne u wszystkich osobników i, odpowiednio, może zostać wyleczona tym samym sposobem. Jednak w realnym świecie nie ma dwóch całkowicie jednakowych ludzi. Opierając się na tym, dr Kulter wyciąga wniosek: „Kontrolowane badania kliniczne nigdy nie są w stanie powiedzieć, jak konkretny pacjent zareaguje na określony preparat w określonym czasie”. Znaczenie indywidualnych różnic podczas leczenia preparatami medycznymi zajmuje najważniejsze miejsce w farmakogenetyce – stosunkowo nowej gałęzi współczesnej medycyny, potwierdzając, że homeopatia nie dysponuje monopolem na ten punkt widzenia. Z drugiej strony nieprzewidywalność reakcji indywidualnej na lekarstwa potwierdzona niezliczonymi doniesieniami o zejściach śmiertelnych w wyniku skutków ubocznych.
Wiodące amerykańskie periodyki donoszą, że „Zarząd kontroli produktów żywnościowych i lekarstw (FDA) zatwierdza śmiertelne lekarstwa i przeszkadza w leczeniu ratującym życie”, a szanowane czasopisma medyczne publicznie oznajmiają, że nastał czas publikacji nowych ostrzeżeń i wycofania ze sprzedaży przepisywanych preparatów.
Zgodnie z opinią dra Kultera, kontrolowane badania kliniczne stały się popularne przede wszystkim z przyczyn politycznych. Uwzględniając wymagane w takich badaniach wydatki, koncerny farmaceutyczne wykorzystują kontrolowane badania kliniczne do zmniejszania konkurencji i zwiększenia cen lekarstw dla obywateli. Jednak fałszywemu charakterowi kontrolowanych badań klinicznych towarzyszą nie tylko cele monopolistyczne.
Machinacje na etapie sprawdzania bezpieczeństwa lekarstw są w najwyższym stopniu prawdopodobne, ponieważ badacze mogą otrzymywać co roku milion dolarów (w 1991 r.!) za programy sprawdzające. Wśród najokropniejszych przykładów machinacji, oszustw, niedbalstwa i innych postaci przestępstw podczas badań klinicznych, autor wspomina o badaniach preparatu zapobiegającego reakcji odrzutu przeszczepionej nerki, które doprowadziły do śmierci 85 spośród 650 uczestniczących w nich pacjentów, i ani o jednym z tych przypadków śmiertelnych nie poinformowano Zarządu kontroli produktów żywnościowych i leków. Skłonność do machinacji podczas kontrolowanych badan klinicznych w ostatnich latach raczej się zwiększyła: jak donosi czasopismo”Nature”, generalny prokurator stanu Nowy York wszczął śledztwo przeciwko koncernowi Glaxo and Smith Kline” za utajnienie negatywnych rezultatów badań w czterech różnych próbach bezpieczeństwa i skuteczności preparatu Paxil. O machinacjach w badaniach klinicznych i kontrolowanych badaniach klinicznych donoszono w kilku dużych periodykach medycznych, takich jak „British Medical Journal”, „Science”, „Journal of interinal medicine”, a także w samym „Lancet”. Uwzględniając to wszystko, czytelnik może obiektywnie ocenić kliniczne i naukowe uzasadnienie metod kontrolowanych badań klinicznych i w końcu zrozumieć, dlaczego większość takich badań, wykonanych przy pomocy metaanalizy, może doprowadzić jedynie do sprzecznych, niejasnych i wprowadzających w błąd wniosków.

Homeopatia i Kontrolowane Badania Kliniczne: badanie galaktyk przy pomocy mikroskopu (lub komórek przy pomocy teleskopu)

Wiadomo, że koncerny farmaceutyczne postrzegają kontrolowane badanie kliniczne jako złoty standard  ('złoty” w tym wypadku oznacza symboliczna wartość) służący do sprawdzania lekarstw, chociaż widzimy, że procedura ta daleka jest od rzeczywistości i nauki, oraz w dużym stopniu łączy w sobie interesy ekonomiczne, machinacje, oszustwo, niedbalstwo i wiele innych naruszeń prawa. Lecz co faktycznie stanowi błąd kontrolowanych badań klinicznych i dlaczego opierając się na nich, nie wolno porównywać medycyny konwencjonalnej i homeopatycznej? Praktyczny przykład wytłumaczy nam ten ważny aspekt. Przypuśćmy, że koncern farmaceutyczny powinien sprawdzić skuteczność (i bezpieczeństwo) nowego preparatu „ASA” (kwas acetylosalicylowy) w leczeniu febry. Zgodnie z metodą kontrolowanych badań klinicznych, należy po prostu wybrać grupę pacjentów z febrą i zalecić im drogą losową jedno z dwóch: aktywne lekarstwo (ASA) lub placebo, i obserwować różnice w reakcjach. Następnie, jedna choroba (lub symptom) – jedno leczenie.
W przeciwieństwie do takiego podejścia, homeopatia uczy, że febra może objawiać się u różnych osobników różnie i może to zależeć od różnych przyczyn. Dlatego homeopatia wykorzystuje Aconitum do leczenia febry o nagłym początku, Arsenicuk album – do leczenia pobudzonego, wystraszonego, niespokojnego dziecka, Belladonna – dziecka z wysoką temperaturą, Bryonia zalecana jest przy febrze z silnym pragnieniem, Chamomilla – przy febrze związanej z wyrzynaniem się ząbków, Ferrum phosphoricum – przy umiarkowanej febrze, Gelsemium – dla pobudzonego dziecka, które czuje gorączkę i ból w całym ciele, Mercurius solubilis – dla gorączkującego dziecka z cuchnącym oddechem, ciałem, moczem i stolcem. Można kontynuować, wymieniając wiele lekarstw, z których każde ma jedną cechę wyróżniającą. Łatwo zauważyć, że ograniczenie leczenia homeopatycznego do jednego lekarstwa na jeden objaw bez dalszego uszczegóławiania nieuchronnie doprowadzi do zniszczenia samej istoty leczenia homeopatycznego i w sumie do jego nieskuteczności. Jasne jest też, że obecna metoda kontrolowanych badań klinicznych jest wciąż niedoskonała i nie może być stosowana do takiej w najwyższym stopniu nieteoretycznej, empirycznej i pragmatycznej nauki, jak homeopatia.

 

Czy istnieje efekt placebo w weterynarii homeopatycznej?

Homeopatia, mimo że jest przedmiotem sporów, zdobywa coraz większą popularność w  weterynarii i, jak stało się ostatnio wiadomo, jej skuteczność jest na tyle przekonująca, że argumenty przeciw homeopatii, których tak spragniony jest establishment weterynaryjny, podlegają krytyce rutynowo homeopatię stosujących. Dane kliniczne i laboratoryjne mówią o tym, że homeopatia jest bezspornie skuteczna, jak zostało to niedawno zademonstrowane w kontrolowanych badaniach klinicznych wodnego ekstraktu nagietka lekarskiego, wywołującego immunomodulujący efekt u zwierząt, lecz to najprawdopodobniej nie stało się przekonującym potwierdzeniem dla zwolenników efektu placebo wywołanego przez leczenia homeopatyczne.
Niemniej przypuszczalny efekt placebo u zwierząt zasługuje jednak na pewien komentarz. Efekt placebo uważany jest za psychobiologiczny fenomen, który może być uwarunkowany przez różne mechanizmy, włącznie z oczekiwaniem pozytywnego efektu klinicznego. Jak donosiłem wcześniej, badanie placebo podkreśla niestabilność ludzkiej świadomości i niebezpieczną pod jakimś względem tendencję poddawania się manipulacji nie tylko z pozytywnym (placebo), lecz również negatywnym (nocebo) efektem uzależnionym od indywidualnych cech psychologicznych, stosunku do metody i środowiska psychosocjalnego. Czy u zwierząt występuje możliwość rozważenia, czy leczenie działa? Czy jakieś zwierze może wątpić w alternatywne podejście medyczne, jak czyni to człowiek? Oczywiste jest, że skuteczność homeopatii w leczeniu zwierząt ma duże znaczenie w demaskowaniu tez twierdzących, jakoby skuteczność homeopatii ograniczała się do efektu placebo.

Jeszcze coś na temat „prawdy” w medycynie

W artykule pod tytułem „homeopatia: wzrost prawdy” dr Vandenburg przypomina nam, że „ostatecznym dowodem skuteczności współczesnej medycyny jest to, że odnosi ona sukcesy w profilaktyce, znieczulaniu i coraz efektywniejszym leczeniu”.
Bardzo trudno podzielić ten zachwyt i wiarę we współczesną medycynę, jeśli spojrzy się na cenę ludzkiego życia, którą przychodzi płacić za wykorzystanie (często niewłaściwe) toksycznych lekarstw zatwierdzonych do stosowania u ludzi po nieuczciwych lub źle przeprowadzonych „kontrolowanych” badań klinicznych. Zgodnie z szacunkami 108000 tysięcy żyć w USA w ciągu samego tylko 1996 roku zostało zatraconych w wyniku reakcji ubocznych na lekarstwa, lecz najwidoczniej liczba ta powinna być znacznie wyższa. Co więcej, od kiedy na całym świecie badania medyczne znajdują się w rękach firm farmaceutycznych, trudno jest zrozumieć, jak i dlaczego mają one uczestniczyć we wszelkiego rodzaju akcjach profilaktycznych, skoro ich biznes w obecnej postaci całkowicie zależy od trwania ludzkiego cierpienia. I w końcu, mimo iż jest oczywiste, że współczesna medycyna jest w stanie osłabiać symptomy i robi to, jasne jest też, że stanowi to wszystko, do czego jest zdolna.
Pacjentom tradycyjnej medycyny proponuje się dożywotne leczenie kortykosterydami, środkami przeciwbólowymi i przeciwcukrzycowymi, antydepresantami, środkami obniżającymi ciśnienie, antybiotykami i chemioterapią, co nie odpowiada koncepcji leczniczej siły medycyny.

Jeszcze kilka słów o „końcu” homeopatii

Anonimowy autor artykułu „Koniec homeopatii” zaleca: „Obecnie lekarze muszą być odważni i uczciwi co do bezużyteczności homeopatii i przed sobą samymi co do nieudolności współczesnej medycyny w kwestii zaspokajania indywidualnych potrzeb leczonych pacjentów”. Jak ukazaliśmy powyżej, „nieudolność współczesnej medycyny w kwestii zaspokajania indywidualnych potrzeb leczonych pacjentów” w znacznym stopniu zależy od ignorancji, zarozumialstwa i braku szacunku wobec opinii i przekonań innych, co jest charakterystyczne dla konwencjonalnej medycyny i świetnie ukazane jest w ostatnim artykule zamieszczonym w „Lancecie” o homeopatii.

Co się tyczy „odwagi” i „uczciwości”, z którymi lekarze powinni informować o przypuszczalnej nieskuteczności homeopatii, chcielibyśmy przypomnieć czytelnikowi, że skuteczność ( i bezpieczeństwo) homeopatii przekonująco potwierdzona jest przez wielu pacjentów, którzy zwrócili się ku niej o pomoc, i wieloma wyleczeniami bez efektów ubocznych, o których donoszono na całym świecie w ciągu dwustu lat. Oczywiście nie da się tego samego powiedzieć o konwencjonalnej medycynie, i to staje się przyczyną, dla której zalecamy odwagę i uczciwość wszystkim lekarzom, którzy:

a) są sponsorowani przez koncerny farmaceutyczne i dlatego rokrocznie ukrywają przed opinią publiczną hekatomby śmierci, efekty uboczne lekarstw i podobne nieszczęścia, publikując tylko pozytywne rezultaty swych kontrolowanych badań klinicznych.

b) wykorzystują metodę kontrolowanych badań klinicznych, przez co sprzyjają zatwierdzaniu przez Urząd kontroli leków takich preparatów jak rezulin, lotronex, propulsid, redux, podnimin, duract, seldan, hismanal, pozikor, raskar, a to tylko kilka preparatów, które od 1997 roku trzeba było wycofać z produkcji ze względu na ich szkodliwe i potencjalnie śmiertelne efekty uboczne.

c) bez względu na wszystkie te informacje nadal ignoruje (lub udaje, że ignoruje) fakt, iż reakcje uboczne lekarstw zajmują od czwartego do szóstego miejsca wśród powodów zgonów w USA (szacunki te są zaniżone), uważając, że faktyczna liczba ofiar składanych na ołtarzu interesów koncernów farmaceutycznych powinna być ukrywana przed społeczeństwem.

Na zakończenie: Kto boi się homeopatii?

Każdy otwarty na nowe idee lekarz powinien rozsądnie i z radością przyjmować nowe metody leczenia, takie jak homeopatia, które są skuteczne i nietoksyczne. To samo dotyczy pacjentów, którzy z pomocą „niekonwencjonalnej” medycyny mogą w końcu zaspokoić swe zapotrzebowanie na nietoksyczne lekarstwa, indywidualne podejście do leczenia i bliższych relacji z lekarzem prowadzącym. Co się jednak stanie z koncernami farmaceutycznymi? Rosnąca popularność homeopatii i medycyny komplementarnej stanowi dla nich najpoważniejsze wyzwanie i ciągłe zagrożenie dla ich biznesu przynoszącego multimiliardowe zyski. Nic więc dziwnego, że muszą inwestować znaczne sumy w finansowanie oszczerczych kampanii przeciw homeopatii, nawet jeśli rezultaty będą niezadowalające.

Podsumowując, wierzymy, że ani jeden odważny i uczciwy lekarz, uczony, czy badacz nie powinien wspierać przemysłu farmaceutycznego i jego biznesu – przynajmniej dopóki wszyscy nie zrozumieją, że medycyna jest jedna i jej jedynym, nadrzędnym celem jest leczenie chorych.