NIEZWYKŁY POJEDYNEK DWÓCH UCZONYCH
Dwóch uczonych wyzwało się na pojedynek na śmierć i życie. Nie będą jednak strzelać do siebie z pistoletów ani walczyć na udeptanej ziemi. Ich bronią ma być wirus HIV i lekarstwa, które go mają powstrzymywać. Pierwszą osobą dramatu jest prof. David Rasnick z Uniwersytetu Kalifornijskiego, należący do niewielkiej grupki naukowców, którzy negują związek pomiędzy wirusem HIV a AIDS. Uczeni ci twierdzą, że śmiertelną chorobę wywołują lekarstwa podawane po to, aby powstrzymać wirusa.
Dwóch uczonych wyzwało się na pojedynek na śmierć i życie. Nie będą jednak strzelać do siebie z pistoletów ani walczyć na udeptanej ziemi. Ich bronią ma być wirus HIV i lekarstwa, które go mają powstrzymywać. Pierwszą osobą dramatu jest prof. David Rasnick z Uniwersytetu Kalifornijskiego, należący do niewielkiej grupki naukowców, którzy negują związek pomiędzy wirusem HIV a AIDS. Uczeni ci twierdzą, że śmiertelną chorobę wywołują lekarstwa podawane po to, aby powstrzymać wirusa.
- Wstrzyknę sobie HIV pod warunkiem, że mój południowoafrykański kolega prof. Philip Machanick zobowiąże się brać do końca życia koktajl antywirusowy używany do leczenia ludzi chorych na AIDS - oświadczył Rasnick. - Eksperyment jest prosty. Sprawdzimy, który
z nas będzie żył dłużej. W ten sposób przekonamy się, co jest bardziej szkodliwe: czy HIV, czy lekarstwa, które mają go leczyć - oświadczył dziennikowi "San Francisco Chronicle".
Rasnick jest chemikiem - od 15 lat zajmuje się opracowywaniem tzw. inhibitorów proteazy, nowoczesnych leków powstrzymujących namnażanie się wirusa w organizmie. Twierdzi, że preparaty działają, ale - wbrew danym uznawanym przez niemal cały świat nauki - nie powodują spadku śmiertelności chorych. Według Rasnicka wysoka śmiertelność kojarzona
z AIDS w rzeczywistości spowodowana jest niedożywieniem i złymi warunkami życia
w Afryce.
- Poglądy Rasnicka to niezwykle szkodliwe bzdury - kontruje prof. Philip Machanick, informatyk z renomowanego Uniwersytetu Witwatersrand w RPA i jeden z najbardziej wpływowych orędowników wprowadzenia preparatów antywirusowych do publicznej służby zdrowia. - Skoro obstaje przy tych głupotach, niech się zgodzi. Wysłałem mu e-maila
z propozycją takiego pojedynku.
Według szacunków UNAIDS w samym RPA z wirusem HIV żyje ponad 4,5 mln osób, czyli co dziewiąty mieszkaniec kraju. Poglądy takich uczonych jak Rasnick znajdują chętny posłuch w kręgach rządowych RPA. Rząd tego kraju cały czas sprzeciwia się podawaniu ciężarnym kobietom nevirapiny - preparatu, który zmniejsza szanse przekazania dziecku wirusa podczas porodu. Władze ignorują dwa wyroki sądowe, które nakazują wprowadzenie nevirapiny do szpitali - chociaż producent leku, niemiecki koncern Boehringer-Ingelheim, zobowiązał się dostarczać go za darmo.
Prof. Rasnick jest dobrym znajomym prezydenta RPA Thabo Mbekiego, który do niedawna publicznie negował istnienie AIDS, i członkiem jego naukowego komitetu doradczego. Przyjaźni się także z politykami rządzącego Afrykańskiego Kongresu Narodowego (ANC), który pod koniec marca wydał oficjalny dokument kwestionujący związek pomiędzy wirusem HIV i AIDS.
- Przyjmuję wyzwanie i traktuję je poważnie - oświadczył Rasnick. - Spotkajmy się w studiu telewizyjnym. Przed kamerami wstrzyknę sobie HIV, a mój oponent zażyje pierwszą dawkę leków antywirusowych. Wiem, że wielu przedstawicieli elity politycznej RPA uważa histerię wywołaną na Zachodzie przez AIDS za polityczne narzędzie neokolonialistów. Mają rację.
Z doświadczenia aparthaidu powinni wynieść taki morał, że nie należy wierzyć białym ludziom, tylko szukać własnych rozwiązań.
- To naprawdę ironiczny zbieg okoliczności. Nasz rząd mówi, że nie możemy być skrępowani cudzymi poglądami, a sam słucha niewielkiej grupki ludzi z Kalifornii i Australii pozostających na obrzeżu nauki. Ignoruje przy tym opinie naukowców z RPA, których postawa jest jednoznaczna - komentuje prof. Machanick. Według szacunków ONZ z powodu AIDS w RPA tylko w tym roku umrze 200 tys. osób.
z nas będzie żył dłużej. W ten sposób przekonamy się, co jest bardziej szkodliwe: czy HIV, czy lekarstwa, które mają go leczyć - oświadczył dziennikowi "San Francisco Chronicle".
Rasnick jest chemikiem - od 15 lat zajmuje się opracowywaniem tzw. inhibitorów proteazy, nowoczesnych leków powstrzymujących namnażanie się wirusa w organizmie. Twierdzi, że preparaty działają, ale - wbrew danym uznawanym przez niemal cały świat nauki - nie powodują spadku śmiertelności chorych. Według Rasnicka wysoka śmiertelność kojarzona
z AIDS w rzeczywistości spowodowana jest niedożywieniem i złymi warunkami życia
w Afryce.
- Poglądy Rasnicka to niezwykle szkodliwe bzdury - kontruje prof. Philip Machanick, informatyk z renomowanego Uniwersytetu Witwatersrand w RPA i jeden z najbardziej wpływowych orędowników wprowadzenia preparatów antywirusowych do publicznej służby zdrowia. - Skoro obstaje przy tych głupotach, niech się zgodzi. Wysłałem mu e-maila
z propozycją takiego pojedynku.
Według szacunków UNAIDS w samym RPA z wirusem HIV żyje ponad 4,5 mln osób, czyli co dziewiąty mieszkaniec kraju. Poglądy takich uczonych jak Rasnick znajdują chętny posłuch w kręgach rządowych RPA. Rząd tego kraju cały czas sprzeciwia się podawaniu ciężarnym kobietom nevirapiny - preparatu, który zmniejsza szanse przekazania dziecku wirusa podczas porodu. Władze ignorują dwa wyroki sądowe, które nakazują wprowadzenie nevirapiny do szpitali - chociaż producent leku, niemiecki koncern Boehringer-Ingelheim, zobowiązał się dostarczać go za darmo.
Prof. Rasnick jest dobrym znajomym prezydenta RPA Thabo Mbekiego, który do niedawna publicznie negował istnienie AIDS, i członkiem jego naukowego komitetu doradczego. Przyjaźni się także z politykami rządzącego Afrykańskiego Kongresu Narodowego (ANC), który pod koniec marca wydał oficjalny dokument kwestionujący związek pomiędzy wirusem HIV i AIDS.
- Przyjmuję wyzwanie i traktuję je poważnie - oświadczył Rasnick. - Spotkajmy się w studiu telewizyjnym. Przed kamerami wstrzyknę sobie HIV, a mój oponent zażyje pierwszą dawkę leków antywirusowych. Wiem, że wielu przedstawicieli elity politycznej RPA uważa histerię wywołaną na Zachodzie przez AIDS za polityczne narzędzie neokolonialistów. Mają rację.
Z doświadczenia aparthaidu powinni wynieść taki morał, że nie należy wierzyć białym ludziom, tylko szukać własnych rozwiązań.
- To naprawdę ironiczny zbieg okoliczności. Nasz rząd mówi, że nie możemy być skrępowani cudzymi poglądami, a sam słucha niewielkiej grupki ludzi z Kalifornii i Australii pozostających na obrzeżu nauki. Ignoruje przy tym opinie naukowców z RPA, których postawa jest jednoznaczna - komentuje prof. Machanick. Według szacunków ONZ z powodu AIDS w RPA tylko w tym roku umrze 200 tys. osób.