Czytelnicy i miłośnicy niezwykle popularnych (również w Polsce) książek Vadima Zelanda z serii Transerfing Rzeczywistości na pewno z zainteresowaniem zapoznają się z poglądami autora na temat zanieczyszczeń fizycznego składnika ludzkiej osobowości. Zeland często w swych dotychczasowych pracach zwracał uwagę na to, że nie wolno zapominać o tym, iż „jesteśmy również ciałem fizycznym”. Oto ciąg dalszy jego wypowiedzi i odpowiedzi na pytania zadawane przez czytelników wydanych dotychczas tomów Transerfingu.(Pierwszy artykuł z serii znajduje sie pod adresem http://www.igya.pl/component/content/article/1-z-ostatnich-dni/598-zeland-o-zdrowiu.html)
Teraz mowa będzie o tym, jak zwiększyć poziom swobodnej energii i osiągnąć maksymalną jasność świadomości w najprostszy i najbardziej naturalny sposób – przez wodę, pokarm i powietrze. Wszystko o czym piszę sprawdziłem w praktyce. W świadomości rzeczywiście zachodzą zauważalne przemiany. Wrażenia są niezwykłe, trudno je przekazać, lecz scharakteryzowałbym je jako przejaśnienie. Objawia się istota rzeczy, rzeczywistość ukazuje się taką, jaka jest, wszystko staje się zrozumiałe, jakby łuska spadła z oczu. Co się tyczy energii, to czuje się lekkość, siłę. Innymi słowy, pojawia się zdecydowanie by mieć i działać. Wszystko to – siła zamiaru i jasność – stopniowo narasta z dnia na dzień. Żadnych medytacji i specjalnych treningów. Wszystko jest łatwe i naturalne: przez zmianę podstawowych, fundamentalnych składników – wody, pokarmu i powietrza.
W dawnych czasach, kiedy przyroda była jeszcze czysta i pierwotna, woda i powietrze nie miały decydującego znaczenia. Obecnie jednak mają. Kiedyś również nadprzyrodzone zdolności ludzie posiadali od urodzenia. Dlaczego trzeba teraz należałoby wypracowywać je przez jakieś przemaganie samego siebie? Wszystko odbędzie się łatwo i organicznie, jeśli wrócisz do swego pierwotnego, czystego stanu, w którym byłeś w niemowlęctwie. Wówczas miałeś siłę Duszy, lecz nie posiadałeś Umysłu. Teraz masz Umysł, lecz zatraciłeś siłę Duszy. Nastał czas, by przywrócić jedność. Nie wypracować ją, jak zdolność nabytą, lecz przywrócić, jako coś, do czego masz prawo, lecz zatraciłeś. Oczyść ciało, oczyść świadomość, zrzuć z siebie otępienie, przebudź się, przypomnij sobie. To właśnie jest naturalna droga, o której mówi starożytna wiedza. Jest to takie proste i nieskomplikowane.
„Jesteś tym, co jesz” - napisano w starohinduskich tekstach. Lecz jak to rozumieć? Jestem marchewką lub parówką? A może jestem słodkim lodem? Oczywiście nie o to chodzi. Człowiek w stosunku do zewnętrznego zamiaru podobny jest do dzwoneczka. Jeśli zanieczyszcza swój organizm nienaturalnym pokarmem, to porasta mchem i przestaje czysto brzmieć. Zewnętrzny zamiar nie reaguje na głuche dzwonienie. Dokładnie tak samo, sam „porośnięty mchem dzwoneczek” nie czuje ruchu zamiaru. Lecz jeśli ciało i świadomość człowieka są czyste, brzmi on jak kryształowy kamerton, rezonując z wibracjami Siły, i dlatego Siła jest mu podległa.
Zanim oczyścisz świadomość, musisz zacząć od Ciała. Jeśli człowiek tego nie rozumie, to nie przypomina już nawet „porośniętego mchem dzwoneczka”, a raczej barani róg, w który możesz dąć z całych sił nie wydając dźwięku. Jeśli poczytasz ewangelie apokryficzne, to znajdziesz tam wzmianki o witarianizmie, oczyszczeniu organizmu i programach antypasożytniczych.
Na przykład obecnie szeroko znana jest Ewangelia Pokoju Esseńczyków napisana w języku staroaramejskim, która przez długi czas przechowywana była w tajnych archiwach Watykanu i po raz pierwszy została przetłumaczona przez Edmonda Szekely. Oto kilka fragmentów.
„A wielu nieczystych i chorych zastosowało się do słów Jezusa i podążyło do brzegów szemrzących strumieni. Zdjęli oni swoje buty i swoje ubiory, pościli i oddali swe ciała aniołom powietrza, wody i słonecznego blasku. A anioły Ziemskiej Matki objęły ich, biorąc w posiadanie ich ciała tak wewnątrz jak i na zewnątrz. I wszyscy z nich zobaczyli wszelkie zło, grzechy i nieczystości, uciekające przed nimi w popłochu.
„A oddech niektórych stał się tak śmierdzący jak ten, który wydobywa się wprost z wnętrzności, a niektórzy mieli ślinotok, a śmierdzące złem i nieczyste wymioty wypłynęły z ich wnętrza. Wszystkie te nieczystości wypływały ich ustami. U niektórych nosem, u innych oczyma i uszami. A wielu miało wstrętny i obrzydliwy pot wychodzący na całym ciele, na całej skórze. A na członkach wielu wyszły gorące pęcherze, z których wypłynęły nieczystości o złym zapachu, a mocz popłynął obficie z ich ciała; a u wielu ich mocz był cały jakby zaschnięty i stał się gęsty jak miód pszczeli; ten u innych był niemal czerwony albo czarny, a tak twardy niemal jak piasek rzek. A wielu wydawało śmierdzące pierdnięcia ze swych wnętrzności, jak oddech diabłów. A ich smród stał się tak wielki, że nikt nie mógł go znieść.
„A kiedy ochrzcili się, anioł wody wniknął w ich ciała, a wypłynęły z nich wszelkie obrzydliwości i nieczystości ich przeszłych grzechów, i jak górski wodospad wytrysnęło z ich ciał mnóstwo twardych i miękkich obrzydliwości. A ziemia po której płynęły ich wody była zatruta, i tak wielki stał się smród, że nikt nie mógł tam pozostać. A diabły opuściły ich wnętrzności w postaci mnóstwa robaków które wiły się w szlamie własnych wewnętrznych nieczystości. A wiły się w bezsilnej wściekłości, po tym jak anioł wody wyrzucił je z wnętrzności Synów Człowieczych. A potem zstąpiła na nie moc anioła słonecznego blasku i zginęły tam wijąc się rozpaczliwie, deptane pod stopami anioła słonecznego blasku. A wszyscy drżeli w przerażeniu gdy patrzyli na wszystkie te obrzydliwości Szatana, od których wybawiły ich anioły. I złożyli podziękowania Bogu który wysłał swoje anioły dla ich wybawienia.
„Nie myślcie, że wystarczy aby anioł wody objął was tylko zewnętrznie. Mówię wam prawdziwie, nieczystość wewnątrz jest o wiele większa niż nieczystość na zewnątrz. A ten kto oczyszcza siebie na zewnątrz, ale wewnątrz pozostaje nieczysty, jest podobny do grobów, które na zewnątrz są ładnie pomalowane, ale wewnątrz pełne są wszelkiego rodzaju strasznych nieczystości i obrzydliwości. Więc mówię wam prawdziwie, pozwólcie aby anioł wody ochrzcił was również wewnątrz, tak abyście mogli stać się wolni od wszelkich przeszłych grzechów, i abyście wewnętrznie również stali się tak czyści jak piana wodna skrząca się w słońcu.
Szukajcie zatem długiej płożącej się tykwy, mającej łodygę długości człowieka; opróżnijcie jej wnętrze i wypełnijcie ją wodą z rzeki ogrzaną przez słońce. Powieście ją na gałęzi drzewa i uklęknijcie na ziemi przed aniołem wody, i pozwólcie aby koniec łodygi płożącej tykwy wszedł w waszą tylną część, tak aby woda mogła płynąć przez wszystkie wasze wnętrzności. Potem spoczywajcie klęcząc na ziemi przed aniołem wody, i modląc się do żywego Boga aby przebaczył wam wszystkie wasze przeszłe grzechy, i prosząc anioła wody aby oczyścił wasze ciało z wszelkiej nieczystości i choroby. Potem pozwólcie wodzie wypłynąć z waszego ciała, aby mogła unieść ze sobą z waszego wnętrza wszelkie nieczyste i śmierdzące złem rzeczy Szatana. A zobaczycie waszymi oczami i poczujecie waszym nosem wszystkie obrzydlistwa i nieczystości które brudziły świątynię waszego ciała; wszystkie grzechy które zasiedlały wasze ciało, niepokojąc was wszelkiego rodzaju bólami. Powiadam wam prawdziwie, chrzest wodą uwalnia was z tego wszystkiego. Ponawiajcie wasz chrzest wodą każdego dnia postu, do dnia gdy zobaczycie że woda wypływająca z was jest tak czysta jak piana rzeki. Wtedy zaprowadźcie swe ciało do płynącej rzeki i tam w ramionach anioła wody złóżcie dzięki żyjącemu Bogu, że uwolnił was z waszych grzechów. A ten święty chrzest przez anioła wody jest: Ponownymi narodzinami w nowe życie. Gdyż wasze oczy będą odtąd widziały, a wasze uszy słyszały.
Gdyż mówię wam prawdziwie, ten kto zabija, zabija sam siebie, a ten kto je mięso zabitych zwierząt, je ciało śmierci. Gdyż w jego krwi każda kropla ich krwi obraca się w truciznę; w jego oddechu ich oddech w smród; w jego ciele ich ciało w pęcherze; w jego kościach ich kości w kredę; w jego wnętrznościach ich wnętrzności w rozkład; w jego oczach ich oczy w łuski; w jego uszach ich uszy w wosk. A ich śmierć stanie się jego śmiercią.
Nie zabijajcie, ani nie jedzcie mięsa swej niewinnej ofiary, albo staniecie się niewolnikami Szatana. Gdyż taka jest ścieżka cierpień, a prowadzi ona do śmierci. Ale wykonujcie wolę Boga, aby jego anioły mogły służyć wam w drodze życia. Bądźcie posłuszni, zatem, słowom Boga: ‘Spójrzcie, dałem wam każde ziele dające nasiona, które jest na obliczu całej ziemi, i każde drzewo, na którym jest owoc drzewa zawierający nasiona; wam będzie to za pożywienie. A każdemu zwierzęciu na ziemi i każdemu ptactwu powietrza, i wszystkiemu co pasie się na ziemi, w czym jest oddech życia, daję wszelkie zielone ziele na pożywienie. Również mleko każdej rzeczy która porusza się i żyje na ziemi będzie dla was pożywieniem; tak jak zielone zioła dałem im, tak daję ich mleko wam. Ale mięsa i krwi która je ożywia, nie będziecie jeść.
Ale ja mówię do was ‘Nie zabijajcie: ani ludzi, ani zwierząt, ani jedzenia które idzie do waszych ust’. Gdyż jeżeli jecie żyjące pożywienie, ożywi was ono, ale jeżeli zabijecie swoje pożywienie, martwe pożywienie zabije również was. Gdyż życie przychodzi tylko od życia, a od śmierci zawsze przychodzi śmierć. Gdyż wszystko co zabija wasze pożywienie, zabija również wasze ciała. A wszystko co zabija wasze ciała zabija również wasze dusze. A wasze ciała stają się tym czym jest wasze pożywienie, tak jak wasze dusze, podobnie, stają się tym, czym są wasze myśli. Dlatego, nie jedzcie niczego co ogień, lub mróz, lub woda zniszczyła. Gdyż spalone, zamrożone i zgniłe pożywienie będzie paliło, mroziło i rozkładało również wasze ciała. Nie bądźcie jak ten głupi mąż, który zasiał na swej ziemi ugotowane i zamrożone i zgniłe nasiona. I przyszła jesień, a jego pola nic nie urodziły. A wielka była jego żałość. Ale bądźcie jak ten mąż, który obsiał swe pole żyjącym ziarnem, i którego pole urodziło żywe kłosy pszenicy, dając sto razy tyle ile zasiał. Gdyż mówię wam prawdziwie, żyjcie jedynie przez ogień życia, a nie przygotowujcie waszego pożywienia ogniem śmierci, który zabija wasze pożywienie, wasze ciała a także wasze dusze.
Jak mielibyśmy piec nasz codzienny chleb bez ognia, mistrzu? spytało kilku z wielkim zdumieniem.
Pozwólcie aniołom Boga przygotować wasz chleb. Namoczcie swą pszenicę, aby anioł wody mógł w nią wniknąć. Następnie ustawcie ją na powietrzu, aby anioł powietrza również mógł ją objąć. I zostawcie ją od rana do wieczora na słońcu, aby anioł słonecznego blasku mógł na nią zstąpić. A błogosławieństwo tych trzech aniołów wkrótce sprawi że zalążek życia zakiełkuje w waszej pszenicy. Wtedy zgniećcie wasze ziarno i sporządźcie cienkie opłatki, jak czynili wasi dziadowie gdy uciekli z Egiptu, domu niewoli. Połóżcie je z powrotem przed słońce od jego pojawienia się, a gdy będzie ono w zenicie, obróćcie je na drugą stronę, aby mogły być objęte przez anioła blasku słonecznego również z tej strony, i zostawcie je tam do zachodu słońca. Gdyż anioły wody, powietrza i blasku słonecznego karmiły i ożywiały pszenicę w polu, i podobnie, muszą przygotować również nasz chleb. A to samo słońce które z ogniem życia sprawiło że pszenica rosła i dojrzewała, musi upiec nasz chleb tym samym ogniem. Gdyż ogień słońca daje życie pszenicy, chlebowi i ciału. Ale ogień śmierci zabija pszenicę, chleb i ciało. A żyjące anioły żyjącego Boga służą tylko żyjącym ludziom. Gdyż Bóg jest Bogiem żyjących, a nie Bogiem martwych.
Nie gotujcie, ani nie mieszajcie wszystkich rzeczy jedna z drugą, w przeciwnym razie wnętrzności wasze staną się parującymi bagnami. Gdyż mówię wam prawdziwie, jest to obrzydliwością w oczach Pana.
Gdyż mówię wam prawdziwie, jeśli wymieszacie razem wszelkie rodzaje pożywienia w waszym ciele, wtedy skończy się pokój waszego ciała, a wieczna wojna będzie w was szaleć”. [z języka angielskiego przełożył Leszek Cyfer. Redakcja pozostawiła oryginalną pisownię i interpunkcję]
Apokryfami nazywamy niekanoniczne dzieła zawierające odstępstwa od oficjalnej nauki Kościoła i przezeń odrzucane. Lecz dlaczego Kościół je odrzuca? Otóż dlatego, że są niecodzienne.
Dokładnie tak samo dla kogoś mogą być niewygodne, lub nie do przyjęcia aspekty Transerfingu, które tu wykładam. Lecz przecież to nie ja wymyśliłem. Jak powiedziano: "Oczy Wasze będą widzieć, a uszy Wasze – słyszeć”, czyli w ostatecznym efekcie nie tylko ciało się oczyści, lecz i świadomość się rozjaśni, oto w jakim celu jest to nam wszystko potrzebne. Tak więc jeśli ktoś uważa, że opowiadam tu bzdury, to kieruje pretensje pod niewłaściwy adres. Jeśli jakaś część Transerfingu stanie się dla kogoś „apokryficzną”, mnie to ani trochę nie zmartwi. Ja i tak będę robić to, co powinienem.
Żywe powietrze
Może Ci się wydać, że zwariowałem na punkcie wszystkiego, co naturalne. Cóż począć? Jeśli z każdej strony napierają na nas pasożyty ciała, pasożyty świadomości, chemia, syntetyka i wszelkie paskudztwa z matriksa... Jak uchronić się przed tym wszystkim, dokąd uciec? Można oczywiście odgrodzić się od cywilizacji, osiedlić w jakimś dziewiczym miejscu, jak czynią to downshifterzy.
(Istnieje takie zjawisko – downshiting, kiedy u świetnie opłacanego, skutecznego managera wyższego szczebla nagle zdarza się załamanie nerwowe, rzuca on wszystko i oddala się do jakiejś głuszy, by prowadzić życie zgodne z naturą. Najwidoczniej są ludzie, którzy budzą się i uświadamiają sobie, że życie w złotej szufladce matrycy, w stanie ciągłej walki i stresu – to nie życie).
Lecz to również nie najlepsze wyjście, nie mówiąc już o tym, że nie każdy może sobie na to pozwolić. Cywilizacja ma swoje zalety. Lecz przed kosztami cywilizacji trzeba ratować się o własnych siłach. Jeśli sam o siebie nie zadbasz, to nikt o Ciebie nie zadba. Nawet Transerfing nie jest w stanie oczyścić dla Ciebie żywności, wody i powietrza. Musisz zrobić to sam.
Organizm współczesnego człowieka faktycznie znajduje się w stanie ciągłego stresu i walki o przeżycie. Nie zauważamy tego, ponieważ zasoby organizmu są ogromne. Lecz nie są bezgraniczne. Wszystko kiedyś się kończy.
Otaczające nas środowisko stało się niezbyt sprzyjające życiu. Czy powiedziałem coś nowego? Jest to tak mocno odciśnięte w naszej świadomości, że dawno się do tego przyzwyczailiśmy i przestaliśmy zwracać na to uwagę. Właśnie w ten sposób świadomość ulega zmąceniu i pogrąża się we śnie: owszem, ma miejsce zanieczyszczenie środowiska, i co z tego, przecież żyjemy. To tak jakbyś mknął na złamanie karku w bardzo drogim samochodzie (chyba organizm jest dla Ciebie czymś drogim?) po kamienistej drodze z wybojami, o nic się nie troszcząc – przecież samochód jedzie, więc wszystko jest w porządku.
Otóż według ostatnich danych naukowych (nawet nauka ma swoje plusy), organizm człowieka traci 80% swych wewnętrznych możliwości na zapewnienie możliwości istnienia. Jest to bardzo niepokojący sygnał. Niepokoi jeszcze to, że nigdzie nie mówi się o zanieczyszczeniu środowiska w pomieszczeniach.
Wydaje się, że nie ma w tym nic dziwnego. W tym przypadku ma miejsce zjawisko, o którym już pisałem: system działa w taki sposób, aby zmącić świadomość, a uwagę skierować jak najdalej od rzeczywiście ważnych kluczowych kwestii. Dlaczego dookoła wciąż słyszy się o spalinach, kominach, strasznym smogu w dużych aglomeracjach, podczas kiedy odzież, obuwie, naczynia i nawet dziecięce zabawki wykonane są w agresywnej syntetyki i niemal nikogo to nie niepokoi? Dzieje się tak, ponieważ zdrowe elementy nie przynoszą korzyści systemowi. Elementy systemu powinny działać na granicy zdrowia i choroby, aby sprawnie funkcjonować, a jednocześnie nie posiadać nadmiaru swobodnej energii. Trybik, u którego pojawił się nadmiar swobodnej energii, zazwyczaj wykręca się z mechanizmu i odchodzi własną drogą. Do tego system nie może dopuścić. Jeśli każdy zechciałby wyskoczyć ze swej komórki, to system rozwaliłby się (lecz oczywiście nie każdy tego chce, ponieważ nie każdy to rozumie. Dlatego też przypominam, że Transerfing nie nadaje się dla każdego).
Co ciekawe, takie destrukcyjne zachowanie systemu przejawia się w sposób niezauważalny i ukryty. Wszystko wygląda tak, jakby nikomu to nie było potrzebne. System może udawać (i nawet świetnie mu to wychodzi), że troszczy się o powszechne zdrowie i dobrostan. W rzeczywistości Twoje zdrowie absolutnie nikogo nie obchodzi, cała szlachetna retoryka, to pic na wodę, dla odwrócenia uwagi i przejęcia Twej świadomości.
Prawdziwy stan rzeczy jest taki, że spaliny ani inne odpady nie wpływają na organizm człowieka, oddziałując tak mocno i niszczycielsko, jak powietrze w pomieszczeniach. W pomieszczeniach zaś mieszczuch spędza 90% swego życia, jeśli nie więcej (szczęśliwi są ci, którzy pracują na świeżym powietrzu!)
Jakie znaczenie ma to, czym oddychamy wynika już z faktu, że wody i pokarmu człowiek zużywa około 3 kg na dobę, a powietrza ponad 20kg. Poza tym całe to powietrze ma bezpośredni kontakt z krwią w płucach.
Z czego składa się powietrze w pomieszczeniach? Jest to niewidzialny dyspersyjny pył, drobne cząstki, kleszcze, aerozole, opary farb i lakierów, chemii domowej (włącznie z odzieżą po czyszczeniu chemicznym), sztucznych pokryć i wszelkich możliwych plastików, którymi obecnie przepełnione jest każde współczesne pomieszczenie. Nawet metale stałe mają zapach – ich molekuły również parują podobnie jak molekuły płynów. Plastik zaś podobnie jak inne substancje chemiczne paruje niezwykle intensywnie.
Jakiemu idiocie przyszło do głowy, że zapach agresywnych plastików jest nieagresywny? Jakie półgłówki robią z nich odzież, obuwie i dziecięce zabawki? Kim jest potwór, który zaczął produkować opakowania do płyt DVD z plastiku o trujących wyziewach? Gdzie on siedzi i przygotowuje swoje szkodliwe projekty? Niech się ujawni! Chciałoby się spojrzeć na ten trybik matriksa.
Wszystkie te wyziewy wywołują ból głowy, zmęczenie, rozdrażnienie, nieuzasadniony niepokój, alergię, depresję, zmniejszają zdolność do pracy, ostrość myślenia, i oczywiście sprzyjają przedwczesnemu starzeniu się. Na zewnątrz kurz i mikroorganizmy rozkładają się, a w pomieszczeniu gromadzą i rozmnażają. W pomieszczeniu powietrze jest zawsze dziesiątki, a nawet setki razy bardziej toksyczne niż na zewnątrz, nawet w dużym mieście. Jednak nikogo to nie interesuje.
Co więcej, w pomieszczeniach powietrze jest nie tylko toksyczne, ale martwe. Jak to rozumieć? Sprawa się ma podobnie, jak z martwą wodą. Żywe powietrze zawiera naładowane ujemnie jony – molekuły będące dawcami, posiadające dodatkowy wolny elektron. Takie powietrze występuje w górach, nad morzem, w pobliżu wodospadów i w lasach. Jeśli zaś w powietrzu przeważają jony dodatnie – molekuły – wampiry, którym brakuje elektronu, powietrze staje się nie tylko martwe, lecz zdecydowanie agresywne. Wolne rodniki odbierają komórkom energię i przyspieszają starzenie organizmu, w odróżnieniu od antyoksydantów, które dają energię i odmładzają.
Jak wiadomo, po burzy oddycha się bardzo lekko – powietrze jest świeże, dosłownie żywe. Jest to rezultat dużego stężenia jonów ujemnych. Zjonizowany tlen lepiej się przyswaja, co oznacza zmniejszenie ryzyka chorób nowotworowych. Żywe powietrze likwiduje zmęczenie, sprzyja normalizacji snu, zwiększa zdolności umysłowe i fizyczne, zwiększa czujność, a także potencję i pociąg seksualny. Lecz nikogo to nie obchodzi.
Martwe powietrze zmniejsza siły życiowe i ostrość umysłu, wywołuje stany depresyjne i lękowe, tłumi potencję, przygnębia, stanowi przyczynę poronień i w końcu zmniejsza świadomość – człowiek pogrąża się w śnie na jawie, działa „na autopilocie”. Pytam, komu to potrzebne? Absolutnie oczywiste jest to, iż jest to potrzebne systemowi – matriksowi.
Poza tym problem martwego i toksycznego powietrza w pomieszczeniach jest łatwy do rozwiązania. I to nie przy pomocy filtrów. Filtry nie likwidują problemu, ponieważ przepuszczają przez siebie jedynie ograniczony procent powietrza. Poza tym, jak każde urządzenie elektryczne, zabijają jony ujemne wytwarzając nadmiar jonów dodatnich. Oczyszczenie i jednoczesne ożywienie powietrza powinno przebiegać w całym pomieszczeniu od razu. Czy jest to możliwe? Oczywiście. Cywilizacja przynosi zarówno niszczycielskie, jak i budujące owoce. Tylko w ślad za pierwszym powinno następować drugie, jednak tak się nie dzieje, ponieważ tak lepiej jest dla systemu.
Pierwsze jonizatory powietrza znane jako żyrandole Czyżewskiego zostały stworzone w pierwszej połowie XX wieku przez rosyjskiego uczonego Aleksandra Leonidowicza Czyżewskiego [szeroko rozpisuje się na jego temat Iwan Nieumywakin w książkach „Woda utleniona na straży zdrowia” i „Endoekologia zdrowia” - obie dostępne w sklepie www.igya.pl ]. Jako pierwszy udowodnił, że ładunki ujemne przynoszą znaczący efekt uzdrawiający i odmładzający.
Oto jedna z przyczyn takiego efektu. Elementy krwi okrążone są naładowanymi elektrycznie błonami, dzięki czemu ciałka krwi odsuwają się od siebie nawzajem. Przy zmniejszeniu ładunku ujemnego, zaczynają się one sklejać tworząc konglomeraty. W efekcie zmniejsza się reologia krwi, jej komórki przestają pełnić swe funkcje, zmniejsza się energetyka i dochodzi do zjawisk patologicznych.
Wszystkie komórki organizmu podobne są do akumulatorów. Wymagają ciągłego doładowywania. Takie doładowanie, komórki uzyskują dzięki jonom ujemnym, które są antyoksydantami. Jony przez płuca przenikają do krwi i są roznoszone po całym organizmie przywracając ujemny ładunek komórkom. W efekcie procesy wymiany uaktywniają się, energetyka się zwiększa i organizm się ożywia, dosłownie jak latarka z nową baterią. Jeśli zaś powietrze jest martwe, ładunek elektryczny komórek spada, metabolizm spowalnia, przez co „latarka gaśnie” i powstaje wiele różnych chorób.
Obecnie opracowano już wiele wersji jonizatorów, które są znacznie mniejsze niż żyrandole Czyżewskiego. Jednocześnie oczyszczają powietrze i ożywiają je. Zasada oczyszczania jest prosta. Ujemnie naładowane jony przyczepiają się do mikrocząstek zawieszonych w powietrzu i ściągają je na podłogę. W ten sposób oczyszczenie zachodzi w całej objętości pomieszczenia. Następnie trzeba jedynie jak najczęściej sprzątać, i to wszystko.
Jonizatory dodatkowo wytwarzają ozon, lecz w niskiej koncentracji. Tak w ogóle, ozon jest silnym utleniaczem, wolnym rodnikiem dla organizmu. Jednak występując w małych dawkach przynosi pożytek, ponieważ neutralizuje związki chemiczne i zabija mikroorganizmy przynosząc w ten sposób dodatkowy efekt oczyszczający.
Już w swych pierwszych eksperymentach Czyżewski zauważył, że żywe powietrze spowalnia starzenie szczurów laboratoryjnych i wydłuża ich życie o 40%. Jednocześnie zwierzęta przebywające w pomieszczeniu, w którym brakowało jonów ujemnych, lub nie było ich wcale, szybko zdychały.
Czyżewski pisał: „Nasze czterdziestoletnie doświadczenie pracy w zjonizowanej atmosferze ani razu nie pozwoliło nam przekonać się o jakimkolwiek niekorzystnym wpływie takiego powietrza. Żaden z naszych pracowników nie był świadkiem jakiejkolwiek choroby lub złego samopoczucia spowodowanego wdychaniem jonów ujemnych. Specjalna obserwacja ludzi i zwierząt prowadzona przez nas nie zachwiała nasza pewnością, że jony ujemne również w znacznej koncentracji dobrze i bezpiecznie są przez wszystkich znoszone”. Potwierdziły to instytuty medyczne w trakcie wielu badań. Medycy musieli uznać również fakt, że jony ujemne wywierają wszechstronny wpływ leczniczy, podczas kiedy ich brak może zakończyć się katastrofą.
W 1938 roku Czyżewski napisał, że bliski jest czas kiedy sterowanie jonizacją powietrza w pomieszczeniach publicznych i mieszkalnych będzie rzeczą tak normalną, jak sterowanie oświetleniem, temperaturą i wilgotnością. Jakże był naiwny! Czyżewskiego osadzono w więzieniu. Zresztą należało się tego spodziewać. System zawsze neutralizuje lub usuwa tych, którzy mu przeszkadzają. Nie przeszkadzało to jednak kierownictwu naszego kraju już w czasach Stalina stosować jonizatory do dbania o własne zdrowie. Na przykład, Breżniew kazał wyposażyć w jonizatory Czyżewskiego wszystkie pomieszczenia aparatczyków partyjnych, włącznie z domkami letniskowymi. Czy przypadkiem nie dlatego nasi sekretarze partyjni byli w stanie rządzić krajem aż do głębokiej starości?
Jednak zrozumienie, jakim cechowało się wyższe kierownictwo, wcale nie sprzyjało szerokiemu propagowaniu i upowszechnianiu jonizatorów. System wówczas na to nie pozwalał, i dzisiaj też nie pozwala. Nie świadczy to o tym, że faworyci wahadeł niczego nie rozumieją i nie są niczego świadomi. Przeciwnie, są oni najbardziej przebudzonymi elementami matriksa. Lecz faworyci z reguły nie są wolni w swych decyzjach – szczególnie oni podporządkowują się interesom systemu. Nie pomogła nawet obecność takiego faktu jak znaczne zwiększenie plonów i efektywności hodowli trzody oraz drobiu z wykorzystaniem jonizatorów. Najważniejszą przeszkodą stojącą na drodze do szerokiego upowszechnienia idei „powszechnej jonizacji” stał się podstawowy „efekt uboczny” wpływu żywego powietrza na ludzi – uzdrowienie i wzrost świadomości. Tego system nie potrzebował.
Wydawałoby się, że należałoby wyposażyć w jonizatory przynajmniej kliniki, szczególnie tam, gdzie leżą chorzy na serce, raka, płuca, wcześniaki, którym żywe powietrze jest najbardziej potrzebne. A szkodliwe warunki w fabrykach, przedsiębiorstwach z urządzeniami elektronicznymi, łodzie podwodne? Przecież tam też pracują żywi ludzie. A jednak nikomu nie jest to potrzebne.
W czasie Kryzysu Kubańskiego nasi marynarze musieli około 3 miesięcy kursować w łodziach podwodnych po Morzu Sargassowym, w którym temperatura wody wynosiła około 30 stopni. W rezultacie temperatura w poszczególnych segmentach nie spadała poniżej 50-70 stopni Celsjusza! Wyobraź sobie, jak wytrzymały jest organizm człowieka. Marynarze wytrzymywali to, lecz o ile lat postarzeli się w ciągu tych 3 miesięcy? O 10? 20? Ciekawe czy statki kosmiczne są wyposażone w jonizatory, czy może astronauci również wolą sprawdzać wytrzymałość swego organizmu...
Do przeprowadzenia takiej próby wytrzymałości wcale nie trzeba wylatywać w kosmos ani zanurzać się w metalowej puszce naszpikowanej elektroniką. Czy zauważyłeś, że wychodząc z teatru lub kina czujesz ból głowy lub przygnębienie? Nie dzieje się tak z powodu nadmiaru informacji. Rzecz w tym, że w zamkniętych pomieszczeniach ze sztuczną wentylacją i dużym skupiskiem ludzi praktycznie brak jonów ujemnych. Zresztą skąd miałyby się one tam wziąć? Ludzie wydychają tylko nadmiar dodatnio naładowanych jonów. Układy wentylacyjne i klimatyzatory również zabijają jony ujemne. W ogrzewanych elektrycznie saunach (w odróżnieniu od naturalnych, ogrzewanych żywym ogniem) zamiast odpoczynku i rozluźnienia uzyskujesz odwrotny efekt. Nie wiedziałeś tego? Pawilony handlowe z urządzeniami chłodzącymi, sale wystawowe z komputerami, biura z urządzeniami elektronicznymi, bary szybkiej obsługi, metro i wiele innych pomieszczeń, w których znajdują się skupiska ludzi i urządzeń technicznych – wszystko to są miejsca, w których oddychasz martwym powietrzem.
Nikomu nie przyjdzie do głowy wyposażenie pomieszczeń w jonizatory. Wydawałoby się, że jest to oczywiste – ludzie czuliby się bardziej komfortowo, czyli chcieliby odwiedzić te pomieszczenia ponownie. Lecz właściciele tych obiektów najwidoczniej są niedoinformowani. System – matriks nie jest tym zainteresowany, stąd powszechna ignorancja, która wygląda jak niewiarygodne nieporozumienie. Wydawałoby się, że ludzie nie mogą być tak głupi. Okazuje się, że mogą.
Oczywiście obecność w pomieszczeniu martwego powietrza nie oznacza jeszcze, że ludzie natychmiast będą tracić przytomność i się dusić. Symptomy z reguły nie przejawiają się tak jaskrawo i nie zwracają na siebie uwagi. Jak już mówiłem, zasoby organizmu są ogromne. Ale po co je zużywać? Tym bardziej, że skutki zatrucia martwym powietrzem mogą być bardzo poważne. Raymond Chandler w swych kryminałach opisuje, jak suchy, gorący wiatr charakterystyczny dla Chicago latem prowadzi do tego, że sytuacja w mieście staje się wręcz naelektryzowana, a ludzie staja się niespokojni i drażliwi. Najwidoczniej taki wiatr przesycony jest jonami dodatnimi. Podobny wiatr, z takim samym efektem działania na ludzi można zaobserwować w wielu innych miastach.
Fred Soyka i Alan Edmonds w swej książce „Efekt jonów” piszą: „Symptomy opisywane przez ludzi będących ofiarami zatrucia jonami dodatnimi są takie same lub podobne do tych, z którymi ludzie zwracają się do lekarza, psychiatry, psychologa, żaląc się na to, co w terminologii medycznej można nazwać psychoneurozą niepokoju, za którą kryje się bezsenność, bezsensowny niepokój, niewyjaśniona depresja, ciągłe przeziębienia, drażliwość, nagła panika, ataki absurdalnego niezdecydowania i niepewności”.
Układy elektryczne, a także układy grzewcze, wentylacja i klimatyzacja w samochodach również zabijają żywe jony ujemne. Co więcej, w czasie jazdy tarcie powietrza stwarza na karoserii ładunek dodatni, który przyciąga do siebie resztki jonów ujemnych. W efekcie kierowca otrzymuje nadmierną dawkę jonów dodatnich. A ponieważ zwiększona koncentracja jonów dodatnich obniża czujność, to wnioski możesz wyciągnąć sam i domyśleć się jak to wpływa na prawdopodobieństwo wypadku.
Statystyka, którą przytacza „drogówka” w niektórych krajach daje następujący obraz: kiedy wieje wiatr kontynentalny, ilość wypadków podwaja się. Dlaczego? Jest absolutnie oczywiste, że wiatr kontynentalny w odróżnieniu od morskiego zawiera zwiększoną koncentrację jonów dodatnich.
Dzieci podczas długich przejazdów samochodami kapryszą, a małżonkowie się kłócą, szczególnie zimą, kiedy okna samochodu są zamknięte. Dlaczegóż by więc nie wyposażyć swego samochodu w jonizator? Przecież to takie łatwe! Jednak człowiek myśli zazwyczaj inaczej, a dokładniej w ogóle nie chce myśleć i nie chce mu się nawet ruszyć palcem dla swego dobra.
W samolotach mamy tę samą sytuację ze sztuczną wentylacją, ogrzewaniem i tarciem powietrza, na skutek czego występuje ten sam nadmiar jonów dodatnich. I o tym też nikt nie chce wiedzieć. Każdy za to wie, jak się odżegnywać i jak lekceważyć każdą niewygodną wypowiedź na temat ekologii i zdrowego żywienia.
Pod pojęciem ekologii obecnie należy rozumieć nie tylko to, co ma związek z otaczającym nas środowiskiem. Nadszedł czas zatroszczyć się o czystość ekologii wewnętrznej – swojego organizmu, ponieważ czystość ta jest niezwykle ważna, przez większość ludzi lekceważona, o czym muszę wciąż przypominać. Członek Akademii Nauk Wiaczesław Michaiłowicz Bronnikow, poza tym zajmuje się jeszcze zagadnieniem ekologii ducha. Ideologia i cele szkoły Transerfingu i szkoły Bronnikowa są toższame: dotyczą kształtowania człowieka świadomego. Należy zrozumieć, że człowiek rozumny – homo sapiens – to już przeszłość. Przyszłość należy do człowieka świadomego, który się przebudził. Lalka śpiąca w komórce matriksa nie ma przyszłości.
O ile do wieku XX wszystko było naturalne, to teraz wszystko jest syntetyczne. Środowisko życia całkowicie, zasadniczo się zmieniło, a co za tym idzie, zasady życia w nim zmieniły się również. Czy to możliwe, że ktoś może tego nie rozumieć? Dlatego właśnie zmuszony jestem, wyjaśniać elementarne sprawy, bez których dalszy postęp jest niemożliwy, zamiast omawiać bardziej skomplikowane kwestie zarządzania rzeczywistością.
komputerowy jonizator dostępny w sklepie www.Igya.pl
Są różne rodzaje jonizatorów: dla wielkich pomieszczeń, średnie, samochodowe i osobiste, które wiesza się na szyi. Można je znaleźć w sklepach medycznych lub w internecie. (Dzięki bogu, że w ogóle gdzieś są!) Urządzenie należy wybierać uwzględniając to, gdzie chcesz je zamontować i jaką masz wielkość pomieszczenia. Zwróć szczególną uwagę na stężenie ozonu, które powinno być minimalne. Jeśli w opisie technicznym w ogóle nie wspomina się o ozonie, to nie kupuj takiego urządzenia. Nie każdy producent troszczy się o nasze zdrowie. Należy szukać producenta, który poważnie podchodzi do swej pracy. Urządzenie powinno przewidywać możliwość czyszczenia elementów pracujących, ponieważ nieuchronnie pokrywają się one warstwą sadzy. (Oczywiste jest, że lepiej niech sadzą pokrywają się one, niż nasze płuca). Kasetę z owymi płytkami należy co tydzień lub co dwa tygodnie przemywać wodą z mydłem, a następnie dokładnie opłukać czystą wodą i przez kilka godzin suszyć.
Jonizator pokojowy dostępny w sklepie www.Igya.pl
Jonizator powinien być tak zbudowany, by mógł pracować całą dobę. Jeśli zbliżysz do niego dłoń, poczujesz zjonizowany wiatr mimo, że urządzenie nie zawiera wentylatora. Początkowo zapach żywego powietrza może wydać Ci się niecodzienny. Trzeba do niego przywyknąć. Z czasem przestaniesz czuć jakikolwiek zapach powietrza. Kiedy urządzenie zaczyna szeleścić, to znak, że należy przemyć kasetę. Dopiero potem należy ją dokładnie osuszyć i wstawić z powrotem. Ważną zaletą jonizatora jest to, że można go wykorzystać w charakterze lampy do aromatoterapii. Nadaje się do tego idealnie, ponieważ w zwykłych lampach oleje eteryczne nagrzewają się, co negatywnie wpływa na ich jakość i skuteczność. Należy wziąć zwykły wkład przeciw komarom, przyczepić do jonizatora i nanieść 5-7 kropel jakiegoś olejku eterycznego. Możesz w ten sposób nasilić korzystne oddziaływanie żywego powietrza, wprowadzić się w określony nastrój, zwiększyć zdolność do pracy, usunąć zmęczenie i depresję.
Jonizator dostępny w sklepie www.Igya.pl
Wszystko to jest proste i genialne. I wszystko to dzięki Aleksandrowi Leonidowiczowi Czyżewskiemu.