Zamieszczamy fragment wywiadu z Vadimem Zelandem, autorem bestsellerowej serii „Transerfing rzeczywisości”. Fragment ten poświęcony jest właściwościom uzależniającym i energetyce sztucznie przetworzonego pożywienia. Wydał się nam interesujący, mimo że serię „Transerfing rzeczywistości” można umieścić na pograniczu psychologii, filozofii i ezoteryki.
Fragment wywiadu wydawnictwa „AST” z Vadimem Zelandem.
Więcej informacji o Transerfingu rzeczywistosci, łącznie z pełną treścią wywiadu z Vadimem Zelandem, znajduje się na stronie internetowej www.transerfing.pl.
_________________________________________________________________________
Nie używam środków narkotycznych, chociaż bywało, że próbowałem. W rzeczywistości najsilniejszym środkiem psychodelicznym jest ów całkowity brak jakichkolwiek środków wywołujących uzależnienie, do których należą między innymi wszystkie artykuły wyprodukowane przez wahadła. Weźmy za przykład hamburgera. Oprócz jego fizycznej postaci, którą umieszczamy w ustach, istnieje postać metafizyczna – energia zużyta na jego produkcję (nie chodzi tu o siłę, która wprawia w ruch mechanizmy, a o swobodną energię żywych istot, którą pochłaniają wahadła).
Proszę sobie wyobrazić, ilu ludzi i ile maszyn brało udział w procesie produkcji hamburgera: ten zawiły splot rur i pojemników w zakładach chemicznych produkujących nawozy; brzękające żelazne potwory, traktory i kombajny; mnóstwo pośrednich zakładów produkcyjnych, które pozwoliły złożyć owe żelazne monstra, począwszy od śrubki, a skończywszy na farbie; dalej – pola uprawne i pastwiska, które trzeba zaorać, zasiać i zebrać plony; fermy mięsne, na których hoduje się zwierzęta w dosłownie bydlęcych warunkach; straszne rzeźnie, o których wrażliwa buźka ubóstwiającego smaczną kiełbaskę woli nie myśleć; zakłady przemysłu spożywczego; i w końcu rozległa sieć handlowa, reklama, i tak dalej.
Widzi Pani, jaki konglomerat zakładów produkcyjnych, zależnych wzajemnie od siebie, pracuje nad stworzeniem skromnej kanapki? I nad każdą jednostką produkcyjną wisi wahadło jako nadbudowa energetyczna. Na poziomie fizycznym obserwujemy ruch materialnych przedmiotów, a w sensie metafizycznym zachodzą niewidoczne, lecz równie obiektywne procesy wymiany energetycznej. Myśli Pani, że energia wahadeł, użyta do wyprodukowania hamburgera, ginie bez śladu? Za postać fizyczną zapłaciła Pani pieniądze, a za energię przyjdzie płacić swoją swobodną energią. Każdy sztucznie wytworzony produkt wywołuje uzależnienie. Proszę porównać syntetyczną zupę z torebki i babciny barszcz, ugotowany z naturalnych produktów. Rzucić palenie lub picie, to jak splunąć. Ale proszę spróbować przestać jeść pokarmy, do których się pani przyzwyczaiła, żyjąc w matrixie. Nie wierzy Pani – proszę sprawdzić.
Oczywiście nie wzywam wszystkich do rezygnacji z dóbr cywilizacji i powrotu do natury. Lecz korzystając z usług społeczeństwa technogennego, które szybko przekształca się w prawdziwy matrix, trzeba zdawać sobie sprawę, że to zasysa, wpędza w uzależnienie, pogrąża we śnie, w którym nie jesteś panem swojego losu, a tylko bateryjką nie rozumiejącą, że ją wykorzystują.
Osobiście staram się spożywać możliwie jak najmniej nienaturalnych produktów. I tu rzecz nie w tym, że są one „szkodliwe dla zdrowia” – chodzi raczej o swobodną energię, a więc, i o osobistą wolność. Zmniejszając ilość syntetyków w jadłospisie, nie mówiąc już o środkach narkotycznych, powiększam tym swój potencjał, co oznacza podnoszenie się życiowego tonusu, odkrycie zdolności twórczych, widoczną poprawę jakości życia, i co najważniejsze – przekształcenie z żetonu w tego, kto rzuca kości – uzyskanie siły, o której tak zagadkowo i mgliście napomykali Jedi z „Gwiezdnych wojen”.
Gdzie i co jada Pan na obiad?
Jak już mówiłem, staram się unikać produktów, które wywołują uzależnienie. Cała ludzkość składa się ze „spożywczych narkomanów”, i to nie hiperbola. Dużym błędem byłoby uważać, że uzależnienie powstaje tylko w rezultacie działania szczególnych substancji – alkoholu, tytoniu, narkotyków. Produkt, stworzony przez wahadła, to kredyt energetyczny. Spożywając go, człowiek doznaje tymczasowego przyrostu energii. Stopień tego przyrostu, w zależności od wielkości kredytu, oscyluje, zaczynając od poczucia komfortu i kończąc na euforii. Po wzroście bezwarunkowo następuje spadek, przy czym zapłata zawsze następuje z procentami – znów w zależności od wielkości kredytu: ciężar w brzuchu, stan senności, ciężki kac, lub „zjazd”. W czasie wypłaty wahadło wysysa z człowieka swobodną energię. Niedobór swobodnej energii powoduje uczucie znacznego dyskomfortu i paraliżuje wolę, ponieważ wola właściwie odżywia się energią. Wahadło stawia warunki: albo trzeba spożyć jeszcze, albo tortury będą trwać nadal. Właśnie ta ciężka cena, którą płaci się za kredyt, jest głównym czynnikiem powodującym uzależnienie narkotyczne.
W ogóle żeby wbić człowieka w matrix, trzeba oplątać go siecią opartą na uzależnieniu. W ciągu ostatnich kilku lat pojawiła się masa nowych uzależnień: pożywienie przekształciło się w paszę, przez którą ludzie cierpią na otyłość; wirtualna komputerowa rzeczywistość zrodziła zniewolenie przez gry i Internet; telefony komórkowe – bez nich ludzie odczuwają teraz ataki tęsknoty i samotności. Najgorsze jest to, że człowiek, ujarzmiony przez system, traci nie tylko swobodę wyboru, a zaczyna chcieć właśnie tego, co leży w interesach systemu. Tak właśnie buduje się matrix. Myślała Pani, że to fantastyka? Fantastyka, z zasady, ma tendencję do oblekania się w rzeczywistość, i ta tendencja z czasem ulega przyspieszeniu.
Oczywiście, również korzystam z osiągnięć cywilizacji, tego nie da się uniknąć. Lecz uwolniłem się przynajmniej od uzależnienia spożywczego. Odżywiam się przeważnie naturalnymi, nie poddanymi obróbce cieplnej pokarmami roślinnymi. Co mi to daje? Wysoki poziom swobodnej energii, przy czym bez jakichkolwiek wyczerpujących treningów sportowych, jogi, medytacji itd. Im więcej energii, tym wyższy jest życiowy tonus, i, odpowiednio, możliwości tworzenia oraz kierowania rzeczywistością. Teraz, wyrwawszy się z sieci uzależnień, mogę czasem naruszyć własne zasady, ponieważ jestem panem swojej rzeczywistości. To tak, jakby zajść do jakikolwiek banku, wziąć kredyt i odejść, nie rozliczywszy się. Oczywiście, trzeba zachować umiar, by znów nie wpaść w długi.
11. Jak i gdzie Pan wypoczywa? Jaki wypoczynek się Panu marzy?
Wypoczywać i pracować lubię w pobliżu morza. W ogóle każdy dzień jest dla mnie roboczym i każdy dzień jest świętem. Wolę nie marzyć. Jeżeli mam zamiar coś mieć, otrzymuję to, a marzyć – nie ma sensu.