Jednym z celów przyświecających twórcom idei GMO było wyhodowanie roślin odpornych na szkodniki, czyli takich, które wydzielałyby toksynę je zabijającą, a jednocześnie nieszkodliwą dla człowieka. Toksyną taką, jak sądzono okazała się toksyna „BT”.
W 2001 roku entuzjastyczne doniesienia prasowe sugerowały, że jest to naprawdę zadowalające rozwiązanie problemu szkodników. Oto niektóre wycinki prasowe:
"Toksyna Bt nadzieją w walce z pasożytami roślin i ludzi"
„Molekularny mechanizm, który sprawia, że szkodniki są odporne na powszechnie używany pestycyd - krystaliczną toksynę bakteryjną, tzw. toksynę Bt odkryli naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego (...) Toksyna Bt jest używana do uodparniania roślin transgenicznych na pasożytujące na roślinach gąsienice i żuki. Toksyna Bt jest całkowicie nieszkodliwa dla ludzi i innych kręgowców. Jest znacznie bardziej przyjazna dla środowiska niż wiele organicznych pestycydów używanych przez dziesięciolecia w gospodarstwach ekologicznych. Jest powszechnie używana w Afryce do zwalczania owadów roznoszących choroby ludzi i zwierząt”
„Uprawiane są już rośliny transgeniczne, takie jak bawełna czy kukurydza, mają wszczepiony gen Bt toksyny, dzięki czemu produkują ją przez cały czas i w ten sposób są zabezpieczone przed pasożytującymi na tych roślinach gąsienicami i żukami”
„Bt toksyna zabija "rozpuszczając" ścianę jelit pasożyta. W trakcie dalszych badań naukowcy stwierdzili, że toksyna przylepia się do ścian jelita, a dokładniej do cukrów i innych węglowodanów znajdujących się normalnie na powierzchni ścian jelit i w ten sposób je rozpuszcza”
Rośliny modyfikowane genetycznie, takie jak modyfikowana genetycznie kukurydza i soja, są tak skonstruowane, by wydzielać trujące dla owadów toksyny. Producenci GMO twierdzili, że ta zabójcza dla szkodników trucizna, nie stanowi zagrożenia dla ludzi, ponieważ rozkłada się w ludzkich jelitach. Twierdzenie to było dla ludzi rozsądnych zastanawiające, gdyż zawsze w przypadku badania szkodliwości lub nieszkodliwości jakichś substancji ważna jest tak zwana „historia”, czyli odpowiednio długi czas, który musi upłynąć od wdrożenia substancji do użycia. Właśnie owa historia jest w stanie ukazać skutki stosowania preparatu. Przykładem niech będą wieloletnie badania kliniczne poprzedzające wprowadzenie na rynek nowego leku. W tym jednak wypadku propagująca produkty GMO firma MONSANTO wyjątkowo szybko okrzyknęła toksynę „BT” jako nieszkodliwą dla ludzi.
I cóż się okazało po latach? Naukowcy z Universytetu Sherbrooke w Kanadzie, dowiedli, że toksyny oznaczane symbolem „BT”, które miały pełnić w uprawach GMO role pestycydów, nie rozkładają się w przewodzie pokarmowym człowieka i nie „znikają” z organizmu ludzkiego, lecz się w nim kumulują. Wykazały to wyniki badań krwi kobiet ciężarnych - informuje brytyjski „The Daily Mail”. Według kanadyjskich naukowców 93 % próbek krwi kobiet ciężarnych i 80 % próbek krwi pępowinowej zawiera toksyny zabójcze dla owadów BT!
Istnieje prawdopodobieństwo, że może ona powodować alergie, poronienia, a nawet nowotwory, szczególnie w młodych organizmach, czyli u dzieci.
Dlaczego badano właśnie krew kobiet w ciąży? Otóż tylko kobiety w ciąży są poddawane regularnym szczegółowym badaniom siebie oraz płodu - najszybciej więc wyniki można zdobyć właśnie na nich.
Dlaczego dopiero teraz to wykryto? Otóż wcześniejsze badania były prowadzone na zlecenie producentów GMO, którym tego typu wyniki były wybitnie nie na rękę.
Co więcej, okazuje się, że ów zamiennik pestycydów, poza faktem pozostawania w organizmie człowieka, dodatkowo jeszcze nie spełnia pokładanych w nim nadziei na walkę z szkodnikami.
Owady-szkodniki są w stanie uodpornić się na genetycznie modyfikowane rośliny, jeżeli uprawy, zawierające dwa różne geny toksyny Bt przeciwko owadom znajdują się w bezpośrednim sąsiedztwie. Owady po łatwiejszym uzyskaniu odporności na rośliny z jedną toksyną mogą uodpornić się na rośliny zawierające nawet dwa różne geny toksyny - twierdzą naukowcy z Uniwersytetu Cornell, przedstawiając wyniki swojego dwuletniego badania.
Ciekawe jak długo jeszcze z ekranów telewizorów, „eksperci” z cynicznym uśmieszkiem pobłażania będą wykorzystywali fakt, iż duży odsetek obywateli nierozumiejących większości tego, co się wokół nich dzieje, i przedkładających niską cenę (finansową) nad własne zdrowie, będą nam wmawiać, że GMO jest OK...
Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że podczas prac komisji sejmowej zajmującej się GMO cały czas obecni na obradach byli przedstawiciele firmy MONSANTO, z których jedna Pani miała nawet czelność oświadczyć przed kamerami TV, że występuje jako „szeregowy obywatel”.